Darmowa dostawa zamówień powyżej 300 zł
Wśród wielu przeciętnych niemieckich win są także znakomite. Jeśli ktoś uwierzy stereotypom – nigdy się o tym nie przekona.
Stereotypy, obiegowe opinie i plotki są obecne w każdej dziedzinie życia, w winiarstwie również. Szczególnie dużo „ludowych mądrości” dotyczy niemieckich win, które według obiegowej opinii są kiepskie, do tego drogie, prawie zawsze słodkie, z wizerunkiem Matki Boskiej, gotyckimi literami i etykietą trudną do odszyfrowania. Prawdy w tym tyle, co w twierdzeniu, że każdy Rosjanin zaczyna dzień od szklanki wódki, każdy Brazylijczyk od dziecka gra w piłkę na Copacabanie, a każdy Amerykanin ma ogromną nadwagę. Jak więc naprawdę jest z tymi niemieckimi winami?
Mówi się, że w każdej plotce jest ziarenko prawdy. Powyższa opinia, choć obecnie krzywdząca, również nie wzięła się znikąd. Po drugiej wojnie światowej w Niemczech dosładzane „wina reńskie” zaczęto produkować na masową skalę. Łatwo się domyślić, jaki był efekt. Wzrost produkcji nijakich, tanich win spowodował jakościowe załamanie niemieckiego winiarstwa. Przysłowiowym gwoździem do trumny stała się ustawa winiarska z 1971 roku. Dokument ten sprawił, że jedynym kryterium jakości stała się zawartość cukru. Odmiana winogron, ich pochodzenie, wysokość zbioru – te czynniki w ogóle nie były brane pod uwagę. Nic dziwnego, że wina niemieckie zaczęły być utożsamiane z trunkami niskiej jakości.
To prawda i – biorąc pod uwagę na przykład rieslingi z Rheingau, jednego z najlepszych regionów winiarskich Niemiec – możemy nad tym ubolewać. Niestety, klimat w Niemczech jest chłodny, a siła robocza należy do najdroższych na świecie. Aby w takich okolicznościach powstało dobre wino, potrzeba wiele pracy, determinacji, umiejętności odpowiedniego doboru szczepów i terenów pod ich uprawę. Niemieckie wina nie mogą być tanie. Dlatego coraz więcej winiarzy, zamiast za wszelką cenę obniżać koszty produkcji, stawia na jakość i charakter.
Riesling to bardzo stara, germańska odmiana i rzeczywiście najwięcej jej upraw znajduje się w Niemczech. Najwięcej, ale nie wyłącznie. Riesling uprawiany jest na całym świecie: w Austrii, we Francji, nad Pacyfikiem, w Ontario, Kalifornii, Australii i RPA. W samych Niemczech rzeczywiście króluje riesling, ale z powodzeniem uprawia się również kilka innych odmian białych (müller-thurgau, silvaner, ruländer) i czerwonych (spätburgunder, portugieser, trollinger).
Ilość informacji znajdująca się na etykietach win z Niemiec rzeczywiście może zniechęcać lub… onieśmielać. Producenci win z Nowego Świata zdążyli nas już przyzwyczaić do czytelnych etykiet, gdzie najważniejszą informacją jest odmiana, z jakiej zostało stworzone wino. Najprostszym kluczem do zrozumienia niemieckich etykiet jest podział ze względu na poziom cukru w gronach w momencie zbioru. Najlżejszy jest Kabinett (najmniej słodki), następnie Spätlese (występuje we wszystkich stylach, od wytrawnego po słodkie) i Auslese (te wina najczęściej są słodkie). Dalej jest prościej – Beerenauslese, Trockenbeerenauslese i Eiswein zawsze są słodkie.
Wreszcie coś pozytywnego! Pewnie dałoby się znaleźć wyjątki od tej reguły, ale… Rieslingi dobrze komponują się niemal ze wszystkim, choćby to był schabowy z młodą kapustą i ziemniakami posypanymi koperkiem. Jeśli serwujemy kaczkę lub gęś pieczoną z owocami, sommelierzy pewnie polecą nam Spätlese lub Auslese. Słodsze wina pasują do deserów z jabłek, gruszek, śliwek. Zamiast deseru można też podać słynny niemiecki eiswein – wino produkowane z przemarzniętych winogron.
Można spotkać tysiące Rosjan, którzy w ogóle nie tykają wódki, Brazylijczyków nienawidzących piłki nożnej i zdrowo odżywiających się Amerykanów. Wśród wielu przeciętnych niemieckich win są także znakomite. Jeśli ktoś uwierzy stereotypom – nigdy się o tym nie przekona.
Iwona Tarnowska-Ciosek
Iwona Tarnowska-Ciosek
Nigdy nie ma dość odkrywania: nowych miejsc, smaków, doznań, ludzi. Pasjonatka żeglowania, miłośniczka dogów niemieckich i fanka jazdy konnej, która co pół roku znajduje sobie nowe hobby. Bo życie jest za krótkie, żeby ciągle pić to samo wino.