Po smakowitym Tłustym Czwartku czas na ostatnie dni karnawału. Żegnamy się z nimi z tęsknotą za radosnym objadaniem się słodkościami i domówkami z jedzeniem i winem na pierwszym planie. Zanim jednak dacie się porwać reżimowi wiosennych diet (bo podobno we współczesnym świecie trzeba dbać o „płaski brzuch na wiosnę i lato”), przygotujcie jeszcze jedno przyjęcie na Ostatki. Taka impreza nie może kosztować wiele wysiłku, dlatego postawcie na szybkie przekąski, jak krewetki w szynce parmeńskiej.
Krewetki w szynce parmeńskiej na chipsie z parmezanu są idealne z kilku powodów: przygotujecie je w kilka minut. Smak jest obłędny. Słona szynka cudnie współgra z delikatną krewetką, a chrupiący parmezan dopełnia całość smaku swoją charakternością. No i oczywiście – doskonale łączą się z winem.
Krewetki myjemy, osuszamy. Każdy plaster szynki kroimy na pół, wzdłuż i owijamy nim krewetkę.
Na patelni rozkładamy papier do pieczenia, włączamy gaz. Na papier nakładamy tarty parmezan – łyżeczką spłaszczamy go i formujemy kształt placuszka. Na tak przygotowany parmezan nakładamy drugi arkusz papieru do pieczenia. Kiedy parmezan zrumieni się, przewracamy arkusze z serem na drugą stronę. Smażymy po 2 -3 minuty z każdej strony. Tak przygotowane chipsy z parmezanu odkładamy do ostygnięcia.
Krewetki układamy na rozgrzanej patelni bez tłuszczu. Smażymy je po ok 2 minuty z każdej strony do zrumienienia szynki.
Chipsy z parmezanu odklejamy od papieru, układamy na desce lub talerzu. Na każdym chipsie układamy krewetkę w szynce. Całość oprószamy kolendrą.
Do krewetek i wszelkich owoców morza przede wszystkim pasują wina lekkie. Smak przekąski, zarówno ciepłej jak i zimnej, idealnie podkreślą te z owocową nutą. Hiszpańskie rosado o mocnej ekspresji jak Reina de Castilla Isabelino Rosado Rueda DO lub ożywione chrupką kwasowością portugalskie Casal Monteiro Branco Tejo DOC. Nie zaszkodzi też zajrzeć do dalekiej Afryki i spróbować kuszącego aromatami mango rieslingia Lothian Vineyards Riesling Elgin WO 2015.
Joanna Matyjek
To, że jedzenie chłonie naszą energię powtarzam od zawsze. Gotując przekazujemy samych siebie, to jak się czujemy i w jaki sposób o sobie myślimy. W jedzeniu czuć nasze serce, miłość, lubienie, ale niestety i pośpiech czy złość. Najgorsze jest przekonanie, że „musimy”. Niczego nie musimy. Na obiad możemy pójść do baru, a chałkę możemy kupić w piekarni. Więc choćbyśmy byli w największym pędzie, niech chwila spędzona w kuchni będzie przyjemnością, a nie obowiązkiem. Wtedy beza będzie najpyszniejsza, mięso aromatyczne, kasza pełna zdrowia, a chałka pachnąca masłem, cudownie wyrośnięta.