Na wielu degustacjach spotykamy się z widokiem osób, na których twarzach maluje się specyficzny grymas. Po spróbowaniu czerwonego wina wykrzywiają się wyrażając obrzydzenie i zdziwienie. Cóż, wino przy całej swojej złożoności zawiera gamę niespodzianek. Jedną z nich, nie zawsze przyjemną, są taniny. Na ich barki możemy zrzucić wiele degustacyjnych rozczarowań. Okazuje się jednak, że bez nich „wino nie byłoby winem”. Przyjrzyjmy się taninom z bliska.
Co mają ze sobą wspólnego: herbata, dziurawiec i skórki winogron?
Wszystkie są bogate w taniny, które mogą stanowić walor zarówno organoleptyczny, jak i medyczny. Taniny to złożone, organiczne związki chemiczne, które należą do dużej grupy garbników. Ich cechą charakterystyczną jest zdolność do denaturowania białek.
W przypadku degustacji tanicznego wina efektem jest uczucie ściągania, które wynika właśnie z denaturacji białek występujących naturalnie na języku człowieka. Chwila spotkania z takim winem jest często określana przez słowo „cierpkie”. Nie jest to jednak trafne, ponieważ to co dzieje się w tym wypadku w ustach nie jest smakiem, a uczuciem. Duża ilość tanin zmienia teksturę wina i powoduje właśnie uczucie ściągania, a nie smak „cierpki”.
Podobne zjawisko zaobserwujemy próbując bardzo mocnej, czarnej herbaty. A skąd w roślinach wzięły się garbniki? Jedną z przyczyn mogła być potrzeba ochrony przed ssakami. Na wszystkie te zwierzęta taniny działają podobnie – tak też części roślin o dużym stężeniu garbników nie są chętnie konsumowane przez roślinożerców. Jak zawsze znajdzie się wyjątek od reguły. W przypadku tanicznych, dobrze zrobionych win, człowiek czerpie przyjemność z czegoś co w teorii nie powinno mu smakować…
W przypadku produkcji czerwonego wina są 3 kluczowe momenty, które wpłyną na finalną zawartość tanin:
Taniny mają swoją różnorodność i podlegają zmianom. Występując w winie mogą torpedować jego znakomity smak lub stanowić tak zwany kręgosłup, który jest podstawą jakości. Z czasem ewoluują zmieniając też charakter wina.
Końcowy etap produkcji, który ma ogromny wpływ na garbniki to właśnie dojrzewanie. Winiarz, który zdaje sobie sprawę z taniczności swojego dzieła może zdecydować o leżakowaniu wina w beczkach dębowych. Upraszczając można powiedzieć, że im wino jest starsze, tym delikatniejsze stają się w nim taniny. Tym samym z nieprzyjemnego ściągania mogą dawać poczucie jedwabistości i pełni.
W niektórych regionach winiarskich dojrzewanie w beczkach jest koniecznością. Tak jest w przypadku najlepszych tytułów w Bordeaux czy Piemoncie. Jeżeli spróbujemy młodych win ze słynnego kupażu merlot, cabernet franc i cabernet sauvignon, na degustacjach en primeur, zrozumiemy dlaczego dojrzewanie w dębie jest nieodzowne. Takie młode barolo czy świeży medok zupełnie nie nadają się do picia przez swoją nadmierną taniczność.
A więc przede wszystkim pamiętajmy o optymalnym wieku dla „dużych” win, które wymagają kilku lat dojrzewania przed osiągnięciem szczytowej formy. Oczywiście potencjał do starzenia będą miały tylko nieliczne tytuły. Większość czerwonych win, bo w zasadzie tylko one mogą zawierać dużo tanin, nie wymaga specjalnego traktowania. Wszystkie codzienne wina z ogólnych apelacji, większość win regionalnych, a także takie szczepy jak pinot noir i merlot nie wróżą bogactwa garbników i najczęściej mogą być konsumowane za młodu.
Jeżeli częstujemy tanicznym winem naszych gości spodziewajmy się tego, że nie każdy będzie zadowolony. Do uczucia ściągania można się przyzwyczaić, ale wymaga to czasu, a polska kuchnia niespecjalnie temu sprzyja. Najczęściej mocno taniczne wina podaje się do jedzenia. Wynika to z faktu dobrego komponowania się tanin i białka w pożywieniu. A więc ciężkie, bogate w garbniki malbeki czy medoki podaje się do wyrazistych dań mięsnych na bazie wołowiny czy dziczyzny. Trafnym kompanem mogą być też długo starzone, żółte sery jak parmezan. Dzięki swojej teksturze i wyrazistości będą dobrze równoważyć ściągające taniny i intensywność czerwonego wina.
A jeśli ktoś ma trudność w przekonaniu się do garbników w winie, może zacząć pić mate. To między innymi dzięki jej powszechności mieszkańcy Argentyny są tak przystosowani do swoich czerwonych win. Warto dać szansę taninom. Bez nich nie byłoby wielu wielkich win, a te „mniejsze” straciłyby swój charakter.
Jan Czyż
fot. zasoby własne i stocksnap.io
OTRZYMUJ ARTYKUŁY O WINIE, INFORMACJE O NOWOŚCIACH I PROMOCJACH
ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTER >
Jan Czyż
Od kilkunastu lat degustuje i szkoli. Ukończył studia winiarskie Master International Vintage. Interesuje się marketingiem wina w sieci oraz globalnymi trendami winiarskimi. Lubi wina codzienne, szczególnie z południa Francji.