Król szczepów białych ze słoweńskiej Styrii. Grona zebrano na początku listopada, miesiąc później niż w przypadku sąsiadujących winnic. Część gron została zarażona szlachetną pleśnią. Na uwagę zasługuje ekstremalnie niska wydajność z hektara. Z jednego krzewu powstaje pół butelki wina. Fermentacja przebiegała w dużych, dębowych beczkach o pojemności 2600l. Następnie wino nieśpiesznie dojrzewało w nich przez kolejne dwa lata. Bukiet intensywny, złożony, przywodzi na myśl suszone morele, dojrzałe jabłko, dzikie zioła i nuty miodowe. Charakteru dodają subtelne aromaty nafty. W smaku dobrze wyważone z soczystą kwasowością i mineralnym sznytem. Całość dopełnia długi finisz. Wino o przynajmniej 10-15 letnim potencjale do dojrzewania.
Miałem okazję spróbować tego wina na ostatniej degustacji. Jego ciężkość już widać na pierwszy rzut oka po kolorze w kieliszku (mocno żółty przypominający mi kolor wina lodowego (może to przez to, że winogronami zbierane w listopadzie?). Po pierwszym łyku zupełnie nie podeszo – smakowało trochę jak lekarstwo połączone z aromatem wszelkich koniaków i jak teraz czytam a i powiedziała mi o tym sprzedawczyni w sklepie (jak już wyraziłem swoją opinię na temat smaku), że są wyczuwalnej aromaty nafty, to by się wszystko zgadzało. Nie przeczę jest to wino o ciekawym smaku ale ani nie pasuje do obiadu ani fo spokojnego wieczornego relaksu