Pierwsza litera greckiego alfabetu sugeruje początek czegoś nowego i faktycznie zaczyna się tu inny poziom wtajemniczenia w świat poważnych rieslingów. Wino w zastrzeżonej dla najlepszych trunków z Rheingau, tradycyjnie „fletowo” wysmukłej butelce z ciemnozielonego, ryflowanego szkła. Zdecydowanie ciężkie i treściwe wino. W strukturze aromatycznej jest mineralne, ziemiste, posiada nawet akcenty przypraw korzennych. Stopniowo uwalnia owocowość. Przy swoim ciężarze ma kapitalnie orzeźwiającą kwasowość na podniebieniu. Będzie się rozwijać przez kilka lat od rocznika zbiorów. Do eleganckich dań rybnych.
Mam z tym winem problem. Skończył się czas bezalkoholowego przecież postu, nadeszła Wielkanoc i wiosna, choć w czasie zarazy. Otwieram więc wino białe, aby cieszyć się coraz wyższymi temperaturami. Na ekranie laptopa siedzący w BARaWINO Marcin Zatorski przekonuje widzów, iż zakrętki są lepsze niż korki, więc i ja sięgam do „piwniczki” i dobywam z niego wino zakręcane. W czasach gdy jeszcze mogliśmy się spotykać na kursie Podstawowej Wiedzy Winiarskiej podane zostało przez Marcina to właśnie wino, stąd skojarzenia jeszcze mocniej pozytywne. Cudowny, lekko mineralny zapach zwiastuje jednak że dalej będzie pod górę. No i jest. Ostry i kwaśny smak. Jakkolwiek nie byłby to poprawny riesling, tak jednak kwas wszystko zabija…
Jak zachwyca, kiedy nie zachwyca? Przywołuję „Ferdydurke” bo czuję się teraz jak Gałkiewicz podczas lektury Słowackiego. Wszystko jest wspaniale, wino jest wspaniałe – ale nie zachwyca. Dlaczego nie zachwyca? Opis okoliczności degustacji nie jest przypadkowy. Smak i gust także zmienia się z czasem, jak również wyrabia się od degustacji. Gust winny może jak najbardziej „spowszechnieć” – i wtedy tegoż właśnie wina pić nie należy. Nie jest to więc wino dla debiutantów. Sorry, lepiej kupić coś mniej wytrawnego. Alfa to wino dla tych, którym zbrzydły wina łatwe.
Na koniec dodam, iż mój gastronomiczny sufler podpowiada mi, iż to wino może być zawodnikiem wagi ciężkiej, jeśli chodzi o dopasowanie go do potraw. Niekoniecznie pasować będzie do krwistego steka, ale spokojnie poradzi sobie z drobiem czy miękką cielęciną. Na ryby ani do kuchni wegetariańskiej bym go jednak nie wysyłał – przeciwnik musi być godny.
Dziękujemy za komentarz. Faktycznie „zawodnik” jest wagi ciężkiej. Wino na pewno nie należy do najłatwiejszych w odbiorze.
Wyśmienitę na tę porę roku
Bardzo dobre wino. Polecam super !!!
Październik sprawił pogodową niespodziankę (24 °C). Ciepło, słonecznie, aura idealna
na orzeźwiającego Rieslinga.
W nosie kredowo – mineralne z wyczuwalną nutą nafty. W tle kraina cytrusów i słodycz owoców późnego zbioru. Usta – genialna kwasowość z odrobiną drapieżnej, balansującej słodyczy. Mocno skoncentrowane, wręcz oleiste. Do tego dochodzi subtelne, pyszne, kwaśne jabłko i wspomniana igraszka naftowa. Długo pozostająca świeżość świadczy o klasie wina. Piękne.
Już kiedyś pisałem, że dla mnie do punkt odniesienia dla wszysztkich Rieslingów. Po kolejnej butelce podtrzymuję tą opinię.
Rewelacja, poczynając od pięknej butelki, bo świetne doznania smakowe!