Darmowa dostawa zamówień powyżej 300 zł
Idą Święta. Czyli tłum wszędzie. Ciemno. Lekka mżawka (czasami marznąca, wtedy korki są jeszcze dłuższe). Niejeden z nas tęsknym wzrokiem odprowadza samoloty na niebie, z myślą „a może by tak zostawić to wszystko i….”. No właśnie, i co? Przed świętami nie ma ucieczki. Znajomy próbował nawet w Dubaju i też nic z tego. Tylko wszedł do hotelu i od razu wpadł w choinkę. Fakt, że była ze złota i kryształków od „S”, a nie ze świerku, niewiele pomógł.
Jednakże, nie należy się poddawać. Można po prostu spędzić ten czas podobnie, ale nie tak samo. Zerknijmy zatem jak radzą sobie nasi bracia w wierze (w cokolwiek). Żebyśmy czuli się bezpiecznie, spędzenie świąt na trzeźwo pozostawmy miłośnikom wrażeń ekstremalnych, a sami ograniczmy się do krajów, gdzie pije się wino.
Portugalia, jak wiadomo, dorszem stoi. Po całym roku jedzenia dorsza z oliwą, czosnkiem i ziemniakami, wszyscy wyczekują tej szczególnej, wigilijnej wieczerzy. Mówią na nią Consoada. Gdy tylko zajdzie słońce, a na niebie pojawi się pierwsza gwiazdka, na stół z fanfarami wjeżdża dorsz. W oliwie, z czosnkiem i ziemniakami. Po co zmieniać coś, co się sprawdza. Sprawdzają się też znakomicie białe Douro, Tejo czy Alvarinho z Minho. W przeciwieństwie do kuchni, która jest urozmaicona jak życie karpia w supermarkecie, portugalskie białe wina to kopalnia oryginalności. Rdzenne szczepy, rzadko widywana chęć winiarzy do chodzenia własnymi ścieżkami, owocują niespotykanymi nigdzie indziej bukietami i smakami.
Hiszpania jest o tyle ciekawym miejscem do spędzania świąt, że nie obowiązuje tam zakaz jedzenia mięsa w Wigilię. Zamiast karpia, można liczyć na soczystą jagnięcinę. Śledź może być homarem, krewetką, czy innym przegrzebkiem. To znakomita wiadomość dla nas – amatorów wina. Początek każdego świątecznego spotkania to Cava. Ten hiszpański (nie tylko kataloński, jak się niektórym wydaje) odpowiednik szampana (ta sama metoda produkcji), w dobrym wydaniu niczego nie musi się wstydzić wobec swojego francuskiego kuzyna, często oferując więcej za zdecydowanie mniej. Owoce morza najczęściej przywołują na stół Albarino z dżdżystej Galicji, ale nie tylko. Warto spróbować win z apelacji Rueda – zarówno tradycyjnego Verdejo, jak i robiącego szybką karierę Sauvignon Blanc. W czerwieni też nie zabraknie wrażeń: od klasyki w postaci Rioja czy Ribera del Duero, przez nieco tajemnicze Bierzo, po pełne słońca Południe, których opis to materiał na niejedną książkę.
Francja to kraj, w którym jedzenie i wino zostały wyniesione na piedestał wyższy niż gdziekolwiek. Francuzi zwykli cieszyć się z narodzin Zbawcy, konsumując foie gras, ostrygi i ślimaki. Tradycyjnym winem jest, jak łatwo zgadnąć, szampan. Nie jest też odkryciem, że to właśnie szampan jest najlepszym przyjacielem ostryg, tak jak ślimaki pokochały Chablis. Ciekawostką dla niektórych może być za to pomysł łączenia foie gras z winem słodkim. W wydaniu droższym będzie to Sauternes, tańszym Monbazillac albo inne moelleux. 25 grudnia francuskie domy odwiedza indyk z kasztanami. Jedna szkoła nakazuje podawać do niego wina z regionu Jura, w tym jedyne w swoim rodzaju vin jaune ze szczepu Savagnin, inna szkoła stawia przede wszystkim na biel z Północnego Rodanu: Hermitage, Condrieu czy Saint-Perey, gdzie królują Marsanne, Roussanne i Viognier. Jeżeli ktoś zna białe wina jedynie z perspektywy Sauvignon Blanc czy Chardonnay, może odkryć je na nowo. Choćby tylko dla tego warto spędzić święta we Francji.
Ktoś, kto nie jest przekonany do przysmaków pochodzenia morskiego i tym podobnych, dobrze zrobi wybierając się na święta do Niemiec. Niemcy, naród dowcipny i rozśpiewany, mają gust kulinarny pozbawiony zbędnych komplikacji. Wieczór wigilijny umila im sałatka kartoflana i kiełbaski, pierwszy dzień świąt to dla odmiany pieczona gęś i kiełbaski. Jest też mnóstwo słodyczy. I kiełbaski. Niestety nie brakuje też zagrożenia. Nazywa się ono „grzane wino” i czyha na niewinnych ludzi na każdym kroku. Najnudniejsze opowieści pradziadka o młodości w Wermachcie są niczym w porównaniu z tym słodkim, zionącym cynamonem i goździkami płynem. Jeżeli jednak uda się uniknąć Glühwein, na niemieckim stole można odkryć niebywale szlachetne wina. Czy to Riesling, czy Grauburgunder lub Veltliner, znad Renu, Mozeli czy Palatynatu – białe wina niemieckie jak rzadko które pasują do wigilijnego stołu w wersji środkowoeuropejskiej.
Morał z tej przypowiastki jest prosty. Chcesz by uśmiech rozjaśniał Twe lico i zimowy mrok? Zadbaj o dobre wino i nie gorszą doń strawę, gdziekolwiek byś nie był.
Mikołaj Kondrat
Mikołaj Kondrat
Ze światem winiarskim związany od ponad 15 lat. Zarządza firmą i dba o to, by jego zespół składał się z profesjonalistów zadowolonych ze swojej pracy.