Darmowa dostawa zamówień powyżej 300 zł
Walentynki są w Polsce okazją do wzmożonych poszukiwań dobrych win. Niby to święto z krótką karierą nad Wisłą, niby tak wiele ludzi narzeka na chwilowość walentynkowych uniesień, ale rok w rok na stole – czy to w domu, czy w restauracji – pojawiają się wina na szczególną okazję. Jakie powinno być idealne wino na tę okazję?
Na szczęście nie ma jednej odpowiedzi, tak jak nie ma dwóch takich samych randek. Wiadomo, że powinno być zmysłowe. Ale jest też pewna zasada, która nadaje się w walentynkowy wieczór bardziej niż na inne okazje.
To zasada kontrastów, które, jak pisał Balzak, pasują do miłości bardziej niż podobieństwa. Wiadomo powszechnie, że przeciwieństwa przyciągają się, ale także pobudzają zmysły i emocje. Dlatego w święto miłości warto postawić na grę kontrastów i pobawić się w yin i yang w kieliszku. Zapomnijcie o dwóch połówkach pomarańczy i postawcie na smaki i aromaty z przeciwległych galaktyk. Wystarczą do tego dwa bardzo różne wina.
Znanych jest oczywiście cała masa winnych przeciwieństw, w których możemy do woli przebierać: białe-czerwone, słodkie-wytrawne, lekkie-ciężkie, musujące-spokojne, gładkie-taniczne, staroświatowe-nowoświatowe, eleganckie-rustykalne, młode-stare… Można by tak wymieniać bez końca.
Jeśli wziąć je wszystkie do kupy, wstrząsnąć i wymieszać, może nam wyjść para złożona z eleganckiego wina musującego z Północy winiarskiej Europy i przedstawiciela spalonych żarem południowych rubieży kontynentu. Nie od rzeczy będzie np. zacząć wieczór od szampana i zakończyć go bogatą, zmysłową czerwienią z Sycylii.
Niezłą alternatywą dla szampana może być także musująca Alzacja. Region znany głównie ze spokojnych rieslingów, gewürztraminerów i pinot gris ma też do zaproponowania doskonałe bąbelki o nazwie Cremant d’Alsace (nauczcie się to wymawiać, a na pewno zapunktujecie na randce). Ich popularność we Francji ustępuje jedynie szampanom i, podobnie jak one, powstają przy użyciu metody tradycyjnej.
Cremant w wersji brut dobrze spisze się solo, ale jeśli chcielibyśmy podać do niego coś dobrego, warto pomyśleć o lekkim, owocowym deserze.
A teraz z kraju Abelarda i Heloizy przeskoczmy na wyspę Tancrediego i Angeliki, młodych kochanków z powieści Lampart. Sycylia wytwarza jedne z najbardziej zmysłowych win na świecie, wśród których warto wymienić np. cudowne, słodkie Passito di Pantelleria.
Niekwestionowanym królem Sycylii jest jednak szczep nero d’Avola. Jak na prymusa gorącej wyspy przystało, hojnie częstuje aromatami powideł, ziół i bogactwem owocu. Można w nim też znaleźć takie osobliwe aromaty jak liść figowca. W soczystej, rozsądnie beczkowanej wersji z gładkimi taninami i zmysłowym owocem, potrafi wyczarować wino bogate, aromatyczne i zmysłowe, a jednocześnie pełne energii, słowem – stworzone na zakończenie udanego wieczoru dla dwojga.
A jeśli wolimy postawić na białe wina, Sycylia ma do zaoferowania parę ciekawych propozycji, wśród nich białą specjalność zachodniej części wyspy – odmianę grillo. Krągła, beczkowana i pełna materii wersja z aromatami kwitnących pomarańczy, brzoskwiń i ziół doskonale wpisze się w konwencję randki.
Jakoś tak się składa, że Włochy i Francja nieodparcie kojarzą się z romantyczną scenerią i od wieków stanowią arenę największych miłosnych uniesień. Z jednej strony Abelard i Heloiza, Swann i Odetta oraz Ilsa i Rick z Casablanki, z drugiej – Dante i Beatrycze, Romeo i Julia czy Audrey Hepburn i Gregory Peck w Rzymskich wakacjach. Nic dziwnego, że nawet bawiąc się w grę winnych kontrastów, tam właśnie zabrnęliśmy. Ale czy nie są to przy okazji kraje produkujące najbardziej cenione wina świata? Coś musi być na rzeczy z wywodzeniem słowa “wino” od sanskryckiego określenia miłości.
Sławomir Sochaj
Pisze o winie wplątanym w małe i duże historie, trendy rynkowe i związki z jedzeniem. Zaczynał od bloga Enoeno.pl, dzisiaj związany z Winicjatywą i Fermentem. Ma wrodzony problem z winiarską monogamią. To porzuci Hiszpanię dla Włoch, to zakocha się w niej znowu, by później i tak notorycznie zdradzać ją z Niemcami, Węgrami i Portugalią.